Zamknij

Błogosławieni...

13:27, 29.05.2018 Aktualizacja: 18:14, 01.06.2018
Skomentuj

Felieton naczelnego • Myślę, że najgorszą, najbardziej szkodliwą ułomnością człowieka, od zarania dziejów aż po ich kres była, jest i będzie pycha. Nie ma gorszej rzeczy. Pycha wyrządza ludziom najwięcej szkody. Nie tylko niszczy relacje pomiędzy nimi, ale wpływa także bardzo destrukcyjnie na samego pyszałka. Najczęstszym cytatem z Biblii używanym przez polskich polityków jest ten właśnie dotyczący pychy. Ale nasi politycy nigdy nie używają go, kiedy mówią o sobie, tylko zawsze w kontekście swoich politycznych przeciwników. Cytat ten brzmi: „Przed upadkiem idzie pycha; a przed ruiną wyniosłość ducha”. Te słowa wypowiedział jeden z najmądrzejszych ludzi wszech czasów izraelski władca - król Salomon. Co ciekawe, przez pychę i zadufanie, przy końcu swoich dni Salomon zaliczył bardzo bolesny upadek. Jego konsekwencją był fakt, że po śmierci Salomona, imperium, które stworzył i którym zarządzał przez wiele lat, upadło, dzieląc się na dwie części. Nawet tak mądry i wybitny władca dał się złapać w pyszne sidła.

Dlaczego pycha jest tak podstępna, że praktycznie niezauważalna? Pewnie dlatego, że dotyczy przede wszystkim ludzi tak zwanego sukcesu, a więc tych mających jakąś władzę, autorytet, pozycję społeczną czy duże pieniądze. Przez pychę, kiedy ktoś znajduje się w tym miejscu, bardzo często zapomina o tym, że znalazł się tam tylko czasowo i że prędzej czy później będzie musiał z niego zejść. Ludzie pyszni zapominają o tym, że znaleźli się tam gdzie się znaleźli nie dzięki jakimś wyjątkowym predyspozycjom czy ciężkiej pracy, ale bardzo często przez zwykły zbieg okoliczności, albo jeszcze częściej przez znajomości i koneksje. Pyszałkowie uważają się za niezastąpionych i jedynych w swoim rodzaju, dlatego tak boleśnie przeżywają fakt, że kiedy ktoś ich zastępuje, nie kończy się to powszechną i ogólnoświatową katastrofą. Czasami jednak trudno im to zrozumieć, tak bardzo są zadufani.  

Pewnie dlatego kiedy Jezus Chrystus wygłasza swoje słynne „Kazanie na Górze”, a w nim wymienia „Osiem błogosławieństw”, mówi o tym, że błogosławieni (szczęśliwi) będą ludzie, których życiowe położenie jest jakby przeciwne do położenia tych, którzy tkwią w pysze po uszy. Kto więc jest błogosławiony? Ubodzy w duchu, ci którzy się smucą, cisi (wyciszeni – spokojni - pokorni), ci którzy pragną sprawiedliwości, również miłosierni, czystego serca, ci którzy wprowadzają pokój, ci którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, ci którym ludzie urągają, których prześladują z powodu Boga, o których kłamią i plotkują. To wprost niewiarygodne, ale tacy właśnie ludzie są w oczach Stwórcy cenni, bo przez niego osobiście wyróżnieni błogosławieństwem i przychylnością.   

W ostatnich latach mojej pracy w „Nowinach Krapkowickich” miałem wielokrotnie kontakt z takimi błogosławionymi ludźmi. Ludźmi pomiatanymi, skrzywdzonymi, lekceważonymi przez „władców tego świata”, również tego naszego świata w sercu Opolszczyzny - gminnego czy powiatowego. W ludziach tych było wiele bólu, żalu i rozczarowania. Czasami zwykłej pretensji i frustracji. Byli oni jakby naznaczeni – przeorani doświadczeniami, z którymi przyszło im się zmierzyć i tą nierówną walką, którą przyszło im toczyć. Było w nich wiele różnych emocji i uczuć, nie zawsze dobrych, ale nigdy nie spotkałem w nich pychy, nienawiści czy żądzy zemsty - rewanżu. Kiedy stykam się z nimi i słucham ich opowieści, to powiem szczerze, że często wolę ich towarzystwo, niż towarzystwo pysznych ludzi sukcesu. Ostatnio uświadomiłem sobie dlaczego tak jest. Oni naprawdę są błogosławieni… 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%