Był Stefan, jest Greta

Felieton naczelnego • Jestem przeciwny udziałowi dzieci w polityce. Naprawdę nic dobrego z tego nie wyniknie. Ja rozumiem, że elity polityczne zarówno w Polsce jak i na całym świecie są niemoralne, skorumpowane i skompromitowane, ale to nie dzieci mają zastąpić dorosłych w rozwiązywaniu problemów ludzkości. Ostatnio światową liderką stała się, oczywiście za sprawą mediów, 16-letnia Greta Thunberg z obrzydliwie bogatej Szwecji i z rodziny śpiewaczki operowej i aktora.  Z programu o młodej Szwedce przygotowanego przez stację telewizyjną TVN dowiedziałem się na przykład tego, że Greta po raz pierwszy opuściła lekcje w szkole 20 sierpnia 2018 roku, aby protestować pod budynkiem szwedzkiego parlamentu. Teraz opuszcza lekcje regularnie co piątek, by rzecz jasna, protestować przeciwko zmianom klimatu. Dalej dowiadujemy się, że od kilku miesięcy Greta podróżuje po całym świecie i chociaż ma zapewne poprzez swoje absencje w szkole ogromne braki w edukacji, 16-latki z uwagą słuchają naukowcy, politycy i wszystkie możliwe autorytety.

Okazało się również, że Greta przybyła na słynną już poświęconą klimatowi sesję Organizacji Narodów Zjednoczonych do Nowego Jorku na jachcie zasilanym wiatrem i energią słoneczną (ludzie ile to musiało kosztować?!). Jej wystąpienie na forum ONZ wstrząsnęło elitami na całym świecie. Wcześniej Greta została wyróżniona mianem „Ambasadora Sumienia” przez Amnesty International, a jej szalona wprost popularność spowodowała, że niektórym poważnym, zdawać by się mogło, ludziom chyba jednak odebrało zmysły. Były prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama (nigdy go nie lubiłem) miał podobno stwierdzić, że: „Greta jest jedną z największych obrończyń planety”, a jeden z amerykańskich senatorów przeszedł po prostu samego siebie stwierdzając, że: „świat potrzebuje przywództwa Grety”...