Zamknij

Cesarskie rozrywki w Mosznej

12:36, 17.01.2017
Skomentuj
Zdjęcie z historią w tle  • „Cysorz to ma klawe życie oraz wyżywienie klawe” - śpiewał Tadeusz Chyła. I rzeczywiście, Wilhelm II Hohenzollern (1849-1941), władca Niemiec w latach 1888-1918, uwielbiał luksusy, podróże i polowania. 
 
Najznakomitsze rody Niemiec usilnie starały się o możliwość zaproszenia tak znakomitego gościa do swoich posiadłości. Taka wizyta niebywale podnosiła prestiż pałacu, w którym władca raczył przybywać i gospodarza, który go gościł. Przy okazji zaś była okazją do zebrania grona największych osobistości danej prowincji i, być może, zyskania przychylności cesarza dla planowanych interesów.
 
Był aż cztery razy 
Dynamicznie rozwijający się przemysł na Śląsku wywindował w drugiej połowie XIX wieku tę prowincję do miana jednego z centrów gospodarczych Niemiec. Tutejsi magnaci przemysłowi  majątkiem wkrótce zaczęli dościgać największe pruskie rody szlacheckie, jednak stara arystokracja wciąż lekceważącym okiem patrzyła na „nowobogackich prowincjuszy”. Ci nie odpuszczali, starając się zadomowić w najlepszych salonach Berlina. Najpotężniejsi magnaci wymogli w końcu na samym cesarzu, aby raczył odwiedzić ich śląskie posiadłości. Wilhelm II gościł więc u Hohbergów w Pszczynie, Henckel-Donnersmarcków w Świerklańcu, Renardów w Strzelcach Opolskich, czy Franken-Sierstorpfów w Żyrowej. Najbardziej upodobał sobie jednak polowania u hrabiego Franza Huberta von Thiele-Wincklera w Mosznej, gdzie przebywał aż cztery razy w latach 1901–1912.
 
Pociąg z salonkami 
Moszna otworzyła wręcz Śląskie tournée monarchy. To właśnie tu, na specjalnie w tym celu zbudowanej stacji przy bramie zamku, zatrzymał się 4 grudnia 1901 roku cesarski pociąg z 12 luksusowymi salonkami. Hrabia Franz Hubert powitał najdostojniejszego gościa, by zaraz wraz z nim udać się powozem do pałacu. Tam oczekiwali już pozostali goście – wybrani arystokraci z okolicy. Nazajutrz o godzinie 9.00, przy pięknej słonecznej pogodzie i lekkim mrozie, odtrąbiono rozpoczęcie polowania. Do godziny 15.30 szesnastu myśliwych ustrzeliło 6 256 bażantów, 159 zajęcy oraz 16 sztuk innej zwierzyny, w tym sam cesarz 927 bażantów i 12 zajęcy. Wieczorem Wilhelm II, wraz z pozostałymi strzelcami, stojąc na zamkowym balkonie odebrali pokot, rozłożony na rozświetlonym pochodniami podjeździe, następnie udali się na uroczystą kolację. 6 grudnia, o godzinie 14.30 cesarska mość zasiadł ponownie w swej salonce i pociąg ruszył w dalszą podróż – do Świerklańca, gdzie oczekiwał już książę Guido Henckel von Donnersmarck...
 
 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%