Czyja to jest wojna?

Felieton naczelnego • Zwykle bywa tak, że to tak zwana „ulica” jest pierwszym wyrazicielem „woli ludu”. Na początku o takiej czy innej sprawie wyrażonej przez „ulicę” nie mówią oficjalne media, takiej czy innej potocznej opinii nie wypowiadają oficjale. Z takim czy innym „ludowym” stanowiskiem nie utożsamia się nikt, kto mógłby na tym stracić, jednak bardzo często z czasem sytuacja się zmienia. Kiedy ludziom puszczają hamulce, kiedy rośnie w nich gniew i bunt, do ludu przyłączają się zwykle pierwsi politycy, bo to oni najczęściej są największymi demagogami świata. Żeby zyskać popularność politycy powtarzają opinie, które „ulica” najpierw wypowiadała szeptem, ale teraz już wykrzykuje je z ogromną siłą i złością.

W ostatni weekend odbył się mecz piłkarski pomiędzy Śląskiem Wrocław, a Lechem Poznań. „Ślązacy” wygrali z „Kolejorzem” 2-1, ale mnie najbardziej uderzył transparent wywieszony przez wrocławskich kibiców, którego treść odnotowały też niektóre media. Na wielkiej płachcie kibice napisali: „To nie jest nasza wojna” i przekreślony ukraiński trójząb. To trochę dziwne, że takie pacyfistyczne stanowisko wyrażają przedstawiciele tak prawicowego i wojowniczego środowiska, jakim są polscy kibice. To że hasło nie zostało zerwane, to że spokojnie wisiało sobie przez cały mecz, świadczy o tym, że takie jest stanowisko wrocławskich kiboli. Wojna ukraińsko – rosyjska to nie jest ich wojna...