Zamknij

Kler czy (anty)kler?

14:06, 06.11.2018
Skomentuj
reo

Felieton naczelnego • Fascynujące są te kolejne rekordy, które pobija film „Kler”. Choć osobiście na tym filmie jeszcze nie byłem, to kiedy o owych rekordach słyszę zastanawiam się, jak to jest możliwe w kraju, w którym 90%, a może nawet 99% mieszkańców deklaruje się jako owieczki owego tytułowego „Kleru”. Film jeszcze nie trafił do kin, a już okrzyknięto go z jednej strony produkcją niezwykle otwartą i oczyszczającą, a z drugiej filmem obrazoburczym i profanującym. Jak się okazuje, w Polsce nie można wymyślić lepszej reklamy. To bardzo zastanawiające, dlaczego w kraju tak bardzo religijnym tego typu reklama powoduje, że ludzie „walą” do kin, teatrów i gdzie bądź drzwiami i oknami?  

Z filmików poprzedzających premierę „Kleru”, zwanych z angielska „trailerami”, można było jedynie wywnioskować, że głównym bohaterem produkcji Wojciecha Smarzowskiego jest tytułowy „Kler”, który chleje wódę, kocha się z pięknymi owieczkami (można było przez chwilę podziwiać nagą Joannę Kulig) oraz oddaje się największej swojej miłości, czyli mamonie. Mnie z obejrzanych trailerów utkwiły w pamięci dwa momenty – brawurowe wykonanie piosenki „Kultu” przez trzech „księży” oraz niezwykle przekonująco przeklinający Janusz Gajos (w filmie w roli arcybiskupa). W trailerach generalnie niby nic takiego, ale jednak wystarczyło, aby wokół „Kleru” rozpoczęło się, trwające aż do dziś, szaleństwo...       

W dniu premiery „Kleru” i później, nagłówki gazet i portali internetowych krzyczały o brakujących biletach oraz informowały, że: „Kler” notuje kolejne rekordy frekwencji”, „Film Smarzowskiego przebił już „Avatara”, „Kler” pobił już wynik „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza”, „Kler - największym polskim przebojem kinowym w XXI wieku”, „Po zaledwie czterech tygodniach wyświetlania film Wojciecha Smarzowskiego zebrał 4 339 089 widzów” i tak dalej i tym podobne. Co więcej okazało się, że o tym polskim filmie pisały także media wielu krajów, w tym „The New York Times” i „The Guardian”, a premierowy weekend w Wielkiej Brytanii i Irlandii przyniósł producentom aż 1,32 miliona dolarów. Jednym słowem „Kler” wymiata. Jednak wciąż pozostaje pytanie: Dlaczego?

Nie interesują mnie kinomani, którzy po prostu chodzą do kina, bo lubią, nie interesują mnie antyklerykałowie i przeciwnicy Kościoła Rzymsko-Katolickiego w Polsce, ale chętnie posłuchałbym o tym, co motywowało miliony rzymskich katolików do tego, aby pójść do kina właśnie na ten film. Czy Smarzowski złamał jakieś tabu? I tak, i nie. Pijących wódkę, samotnych księży możemy zobaczyć w wielu polskich filmach. Mam nawet takie wrażenie, że szczególnie ostatnio księży w przeróżnych artystycznych dokonaniach pokazuje się z reguły źle. Problem pedofilii być może nie był tematem polskiego filmu, ale temu problemowi poświęcono co najmniej kilkanaście produkcji zachodnioeuropejskich i amerykańskich oraz tysiące artykułów i publikacji. Również kwestia pieniędzy w kościele katolickim jest tematem mocno oklepanym.

Dlaczego miliony ludzi najpierw w sobotę z wypiekami na twarzy i zniesmaczeniem i oburzeniem ogląda w kinie film „Kler”, a nazajutrz spotyka się ze swoim „klerem” na mszy świętej w kościele? Być może niezwykła popularność filmu „Kler” to dowód na religijną powierzchowność oraz niewłaściwy stosunek do wiary, kościoła i kleru u bardzo wielu Polaków? Być może to sygnał o tym, że jesteśmy mistrzami świata w stosowaniu podwójnych standardów – względem siebie stosujemy znacznie niższe i bardziej tolerancyjne, ale względem innych jesteśmy niezwykle rygorystyczni i zasadniczy. Być może popularność „Kleru” to zapowiedź zmian, jakie czekają polskie społeczeństwo, zmian polegających na laicyzacji i stracie rządu nad duszami, który od wieków sprawuje w Polsce kler? Być może to dowód na to, że Polacy już dawno przestali słuchać kleru (antykoncepcja, związki partnerskie, kwestie polityczne), jednak wciąż pozostają biorcami (na przykład sakramentów) na zasadzie na wszelki wypadek i co by ludzie powiedzieli.

Być może, być może, być może... naprawdę trudno jest przekonująco zdiagnozować fenomen „Kleru” i tego, co on przyniesie. Czy film i jego popularność wpłynie trzeźwiąco na niektórych księży? Czy obudzi hierarchów i zachęci ich do odnowy moralnej? Czy może wręcz przeciwnie, wybuduje mur nieufności pomiędzy duszpasterzami i owcami, które niejako zdradzają swoich przewodników w wierze, podzielając poglądy autorów choćby takiego czy innego filmu. Jak zachowają się ludzie – wierni Kościoła Rzymsko-Katolickiego w Polsce – czy zapragną autentycznej, praktycznej, codziennej wiary? Czy zmienią się ze sporadycznych biorców sakramentów na świadomie wierzących? Pytań bez odpowiedzi jest aż nadto. Jedno, co jest pewne to fakt, że film „Kler” nie jest li tylko wydarzeniem artystycznym czy filmowym, to coś znacznie większego. Co? Okaże się w najbliższych latach...
 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%