Zamknij

Lekarstwo na wściekłość?

13:02, 13.03.2019
Skomentuj

Felieton naczelnego • „Jakie emocje towarzyszą ci w największym stopniu, kiedy myślisz o sytuacji w swoim kraju”? - zapytano mieszkańców sześciu dużych państw Unii Europejskiej: Polaków, Włochów, Niemców, Austriaków, Hiszpanów i Francuzów. Wyniki tych badań społecznych potwierdzają to co niektórzy ludzie mówią od wielu lat - jeśli decydenci nie zmienią sposobu myślenia i działania czekają nas trudne do przewidzenia co do ich charakteru przesilenia, których nikt nie będzie w stanie ani zatrzymać ani kontrolować. Ludzkość ma już za sobą kilka tego typu przełomów, jednak ten który ma nadejść, będzie inny od tych, które już miały miejsce ze względu na swoją nie lokalną, ale globalną skalę.

Wspomniane badania pokazały, że ludzie są po prostu wściekli i mają wszystkiego dość. Na emocję „wściekłość”, która pojawia się kiedy myślisz o sytuacji w swoim kraju wskazało bardzo dużo pytanych. Najwyższy poziom „wścieklicy” panuje we Francji – aż 32%, zaraz potem jest Polska – 27%, Hiszpania – 23%, Włochy – 21%, Niemcy – 19% i Austria – 18%. Jednak to nie wszystko, bo badani przy okazji sytuacji w ich kraju wskazują także na inne emocje, które świadczą o ogromnej frustracji, która trawi od wielu lat Europejczyków niezależnie od nacji. W przypadku Polaków są to: rozczarowanie – 35%, niesmak – 31%, ale pojawia się także nadzieja – 21%. We Francji na niesmak wskazało 28%, a w Hiszpanii na rozczarowanie aż 46%. Dla przykładu na emocję zwaną „szczęściem”, kiedy myślimy o sytuacji w swoim kraju, wskazuje tylko 3% Polaków, 1% Włochów, 0% Hiszpanów, 4% Niemców, 2% Francuzów i 6% Austriaków.

Dodatkowo mieszkańcom sześciu największych krajów Unii zadano inne ciekawe pytanie: „Czy w najbliższej przyszłości przewidujesz, że może dojść do bardzo silnych tarć społeczeństwa z elitami”? Tu odpowiedzi były jeszcze bardziej zatrważające. Okazuje się, że uważa tak aż 81% Francuzów, 72% Hiszpanów, 67% Włochów, po 65% Niemców i Austriaków i tylko 50% Polaków.  O tym, że nastroje się radykalizują świadczą odpowiedzi na kolejne pytanie: „Czy w celu wprowadzenia realnej zmiany w twoim kraju potrzebna jest rewolucja czy reformy”? W Polsce uważa tak, na szczęście, jedynie 14%, ale już we Francji aż 39%. Charakterystyczne, że we wszystkich badanych krajach odsetek tych, którzy uważają, że reformy nie są potrzebne jest bardzo minimalny.
Pojawia się zatem fundamentalne pytanie: dlaczego ludzie są wściekli? Odpowiedzi jest zapewne tyle ile życiorysów, ale chyba wspólnym mianownikiem dla wszystkich „wściekłości” europejskich i światowych jest rażąca i wciąż powiększająca się niesprawiedliwość w podziale dóbr. No bo jeśli 1% ludzkości posiada więcej niż pozostałe 99%, a ośmiu najbogatszych ludzi świata ma więcej niż połowa ludności tej planety i dodatkowo dysproporcje te z roku na rok rosną, to trudno się nie zirytować. Albo jeśli w latach 1988-2011 dochody 10% najbiedniejszych ludzi na Ziemi rosły o mniej niż trzy dolary rocznie, podczas gdy dochody jednego procenta najbogatszych rosły 182 razy szybciej, to trudno nie zapytać o sens takiego właśnie światowego porządku rzeczy.   

Ludzie są nie tylko coraz bardziej sfrustrowani, ale także coraz bardziej świadomi i coraz bardziej roszczeniowi, ta ostatnia cecha nie jest może zbyt chwalebna, ale ludzie chcą godnie żyć i nie ma się co temu dziwić. Te zjawiska będą już tylko i wyłącznie przybierać na sile, nikt ich nie zatrzyma ani nie spacyfikuje. Jeden z komentatorów przytoczonych badań ze zgrozą stwierdza, że takie nastroje w Unii Europejskiej zwiastują w nadchodzących wyborach odsunięcie od władzy obecnych elit, które zstąpią partie i ruchy populistyczne. Generalnie zauważyłem, że „ruchy populistyczne” to w ostatnim czasie takie „strachy na Lachy”. Straszy się zwykłych ludzi ruchami populistycznymi zachęcając ich do tego, żeby głosowali na tych, którzy są niby „niepopulistyczni” czyli potrafią świetnie zadbać o siebie i wspomniane 1% ludzkości.

A ja sobie myślę czy może aby nie jest tak, że mądry populizm jest rozwiązaniem i jedyną sensowną odpowiedzią na „wścieklicę” Europejczyków? No bo skoro ruchy populistyczne słuchają zwykłych ludzi, a potem zajmują się ich sprawami i problemami, chcąc polepszyć byt ludu i uczynić choć trochę sprawiedliwszym światowy porządek rzeczy, to niech zajmują i to jak najszybciej miejsce pseudoelit zajętych tylko i wyłącznie swoimi sprawami i ochroną interesów 1% najbogatszych. Może dla wszystkich lepiej będzie kiedy skompromitowane europejskie elity reprezentujące najbogatszych i ich interesy w demokratycznych wyborach zastąpią działacze ruchów populistycznych. Jeśli ma nastąpić jakiś przełom – przesilenie to niech się ono dokona przy wyborczych urnach, a nie na ulicach, gdzie najczęściej, przy tego typu okazjach, leje się krew.  

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%