Zamknij

Serce kibica nadziei pełne

13:22, 26.06.2018
Skomentuj

Felieton naczelnego • Z wielkim sentymentem wspominam moją piłkarską przygodę. Futbol bowiem był największą miłością mojego nastoletniego życia. Całymi dniami uganiałem się za piłką na asfaltowym boisku przy krapkowickiej „jedynce” i wszędzie tam gdzie tylko było choć trochę miejsca żeby można było rozegrać mecz. Nieważna była także sama futbolówka, bo grało się zarówno piłkami do tenisa ziemnego, jak i gumowymi balonami, jak również kolorowymi profesjonalnymi futbolówkami, które koledzy dostawali od krewnych z Reichu. Często było tak, że kilkunastu chłopaków czekało, wygłupiając się dla zabicia czasu, na tego jednego najważniejszego, który na boisko przychodził właśnie z taką „reichowską” piłką. A wtedy to już było piłkarskie święto.  

Od najmłodszych lat wspierałem także, razem z przyjaciółmi z czasów młodości, krapkowicką Unię. To my, chyba jako pierwsi w historii tego miasta, w latach 80-tych minionego wieku stworzyliśmy zgraną ekipę „szalikowców”, która kibicowała Unii nie tylko „u siebie”, ale i na wyjazdach od Głubczyc po Kluczbork. Nigdy nie zapomnę jak nas „przyjęto” wyzwiskami w Głubczycach, mało brakowało, a doszłoby tam do ogólnej bijatyki, oraz jak pękały szyby w naszym autokarze, po tym jak kamieniami poczęstowali je kibice w Ozimku. Już wtedy mówiliśmy zagrzewając się do „walki”, że o tym czy jesteś prawdziwym kibicem swojej drużyny nie decydują mecze u siebie, ale właśnie wyjazdy, na których czasami trzeba stawić czoła najogólniej mówiąc przeciwnościom.  

Piłki nigdy nie miałem dość. Z czasem nie wystarczała mi już liga okręgowa i na mecze zaczęliśmy jeździć do Opola (pamiętny finał Pucharu Polski Śląsk Wrocław – GKS Katowice), Chorzowa (z chorzowskich spotkań najbardziej zapamiętałem eliminacyjny mecz Polska – Anglia), Łodzi i Wrocławia (tu najbardziej emocjonujący był mecz rewanżowy w ramach europejskich pucharów, który Śląsk przegrał z Realem Sociedad San Sebastian). Pomimo tego, że z reguły były to mecze, które nasi piłkarze przegrywali piłka była dla mnie jak narkotyk – nigdy nie miałem jej dosyć. Kibicowałem też oglądając każde mistrzostwa świata w telewizji zawsze wierząc w zwycięstwo „biało-czerwonych”.  

Współczesna piłka jest całkowicie inna od tej z moich czasów. Zmieniły się nie tylko stadiony, sposób kibicowania, styl gry piłkarzy, pieniądze zaangażowane w ten sport, rola mediów, a szczególnie telewizji. Zmieniło się praktycznie wszystko, również i my. Tylko jedno nie zmieniło się tak bardzo - wierne kibicowskie serce, które co jakiś czas zbyt mocno jest doświadczane przez polskich piłkarzy. Nie zmieniła się także kibicowska nadzieja, która nie umiera pomimo tego, że znane przysłowie mówi, że tak, tyle tylko, że jako ostatnia. I tym razem choć nasi zaprezentowali się w Rosji fatalnie, nadzieja wciąż żyje, bo taki jest właśnie futbol – najważniejsza wśród nieważnych rzeczy na tym świecie.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%