Krapkowice • Spoglądając z mostu (jeszcze) kolejowego w dół rzeki, w odległości około 150 metrów na lewym brzegu dostrzeżemy pozostałości przystani przeładunkowej, wybudowanej przed wojną przez Krapkowicka Fabrykę Papieru (Papierfabrik Krappitz AG).
Z daleka ujrzymy jedynie wyłaniający się z zarośli maszt i ramię portowego żurawia. Zardzewiała konstrukcja przypomina czasy świetności odrzańskiej żeglugi, gdy rzeką w obie strony płynęło codziennie tysiące ton towarów. Nie ma już dziś śladu po nabrzeżu i rampie kolejki wąskotorowej, która dowoziła świeżutkie tambory papieru z fabrycznego magazynu wprost pod ramię żurawia.
Ręczne żurawie
Transport rzeczny odgrywał przed 1945 rokiem wielką rolę w funkcjonowaniu krapkowickich zakładów papierniczych. Zarówno Papierfabrik AG, jak i Natronag, posiadały własne nabrzeża przeładunkowe, przy których zatrzymywały się barki przywożące drewno i odbierające papier. Pierwsza z firm, z uwagi na większe oddalenie od brzegu rzeki, wybudowała jeszcze przez 1914 rokiem tory łączące fabryczny magazyn z nabrzeżem. Wagoniki z tamborami papieru zjeżdżały do przystani napędzane siłą grawitacji, a zadaniem pracowników obsługi było jedynie ich wyhamowanie. W drodze powrotnej do zakładu puste wagoniki pchali ludzie, a te wyładowane drewnem ciągnęły zwierzęta zaprzęgowe. W przystaniach obu zakładów do załadunku i wyładunku barek wykorzystywano zamontowane na nich niewielkie żurawie, także napędzane ręcznie. Ich obsługa była praco i czasochłonna, poza tym nie każda jednostka dysponowała takimi dźwigami, co nieraz zapewne ograniczało dostępną dla obsługi fabryk ofertę armatorów...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz