Zamknij

Życie jest jak szafa

10:32, 24.04.2019
Skomentuj

Felieton naczelnego • Ostatnio składałem szafę. Żadną tam niemiecką czy skandynawsko-ikeowską, tylko naszą, swojską, szafę wyprodukowaną z polskiego drzewa. Polską szafę – produkt polskiej myśli technicznej, owoc pracy polskich inżynierów – konstruktorów. Na początku okazało się, że szafa jest „baaardzo” ciężka, potem, że jest złożona z szeregu elementów, no ale najważniejsze było to, że była wyposażona w dwie szare, niepozorne kartki, które dla każdego składającego szafę są prawdziwym zbawieniem. Chodzi oczywiście o instrukcję montażu. Dla mnie, zatwardziałego humanisty, montaż każdej takiej szafy jest sporym wyzwaniem manualno-intelektualnym. Na szczęście jestem humanistą „nawróconym”, czyli takim, który wrócił na łono nauk humanistycznych, po pięciu latach mordęgi z przedmiotami ścisłymi w technikum. Pewnie dlatego jestem w tej uprzywilejowanej sytuacji w porównaniu do innych, tyle tylko, że „nienawróconych” humanistów, że posiadam umiejętność czytania rysunku technicznego. Jak humaniści, którzy nie mają za sobą epizodu technicznego, radzą sobie z takimi szafowymi wyzwaniami, nie mam pojęcia...

Ale wróćmy do szafy. Taki montaż szafy, to zawsze jest wyzwanie dla każdego prawdziwego faceta i nie ważne czy jesteś humanistą czy ścisłowcem. Walka z szafą w częściach, to także jakaś taka namiastka rywalizacji, współzawodnictwa pomiędzy męskim ego, a materią nieożywioną, pozostającą w kompletnym chaosie, z której ma powstać coś pożytecznego dla całej rodziny. Każdy facet-montażysta, który stanął do walki z szafą w częściach, każdy kto podniósł rękawicę rzuconą przez polskich inżynierów, wie, że szafa w częściach potrafi być wredna, a polska myśl techniczna potrafi, najdelikatniej mówiąc, zirytować. Jako technik - humanista z doświadczeniem z kilkoma takimi szafowymi wyzwaniami, przystąpiłem jednak z entuzjazmem do dzieła. Najpierw skompletowałem zestaw potrzebnych narzędzi, potem wydobyłem z opakowań wszystkie części szafy, poustawiałem je tak, żeby wszystko mieć na oku, rozerwałem woreczki i ich zawartość (śruby, kołki, wkręty, zawiasy i mnóstwo innych drobiazgów) wysypałem delikatnie na stół...

Kiedy na wszystko rzuciłem fachowym spojrzeniem szafowego kreatora, „stwierdzając, że jest dobre”, przyjrzałem się wreszcie instrukcji montażu. Pierwszy rzut oka na papiery szafy nie wywołał jeszcze paniki, ale jedynie cień niepokoju. Rysunki były bowiem niejednoznaczne, niewyraziste i nieintuicyjne, trudno też było odróżnić niektóre części od siebie, a rysuneczki drobiazgów połączeniowych na instrukcji nie do końca odpowiadały tym, które leżały na stole(?!). Z czasem pierwsze myśli typu: „Co tam szafa! Bagatela! Nie pierwszyzna! Damy radę! Po dwóch godzinach szafa będzie gotowa!” - zastąpiły myśli pełne niepokoju. W trakcie mojego bohaterskie montażu kilka razy popadałem w irytację zżymając się na producenta szafy, raz miałem pokusę żeby sobie przeklnąć, ze cztery razy dopadało mnie zwątpienie, z osiem razy chodziłem się czegoś napić, no i miałem z trzy przerwy, bo byłem wycieńczony fizycznie i psychicznie.

Jednak pomimo przeciwności szafa w częściach powoli zaczynała przypominać, tę która aktualnie dumnie stoi w moim mieszkaniu. Niestety, moja samotna walka z szafą zakończyła się, gdy stanąłem przed wyzwaniem połączenia trzech, a może nawet czterech elementów w jedną całość za pomocą dwóch rąk. Skapitulowałem, moje męskie ego ucierpiało, bo musiałem prosić o pomoc Szwagra. Na szczęście nie odmówił i w dwójkę zarówno robota nabrała tempa, jak i szafa nabrała swoich ostatecznych kształtów. Teraz stoi jak ta lala jako świadectwo zwycięstwa człowieka nad złośliwą materią.

Jaki morał z tej opowieści? Ano taki, że życie jest jak taka szafa, często skomplikowane, składające się z różnych elementów, które na pierwszy rzut oka do siebie nie pasują, że czasami nie mamy instrukcji montażu-obsługi życia i nie potrafimy wszystkiego poukładać, scalić i połączyć. Życie jest jak szafa, bo czasami chcielibyśmy, aby wszystko szło szybko, bezboleśnie i przyjemnie, a iść nie chce, i pojawiają się wątpliwości, strach, zrezygnowanie, a może i złość. Dlatego chyba wszyscy potrzebujemy cierpliwości, konsekwencji, odpowiedzialności, pokory i osób, które kiedy potrzebujemy pomocy szczerze i bezinteresownie nam jej udzielą. Hmmm... no i jeszcze na koniec, w życiu, tak jak przy montażu szafy, bardzo ważne jest, aby nie zapominać o dobrym humorze, optymistycznym nastawieniu i... dużym dystansie do siebie. Wtedy naprawdę wszystko lepiej wychodzi. Powodzenia przy montażu Waszych szaf.
 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%